Marcelek jest jedynym i wyczekanym dzieckiem. Ciąża była idealna, książkowa. Wszystkie wyniki w normie. Przygotowane ubranka, łóżeczko, gotowy wózek. I tylko malutki Marcel się nie spieszył na świat. Urodził się prawie dwa tygodnie po terminie. Sam poród był długi i bardzo skomplikowany. Skończył się cesarskim cięciem wykonanym w ostatniej chwili.
Synek urodził się w zamartwicy, zachłysnął się wodami płodowymi i miał zapalenie płuc. I dostał jedynie trzy z dziesięciu punktów w skali Apgar
– opowiada jego mama Karolina Brenk.
Już na samym początku życia stoczył potężną walkę, ale wyszedł z niej zwycięsko. Po dwóch tygodniach lekarze wypisali go do domu.
Wydawało się, że wszystkie kłopoty rodzina zostawiła już w tyle.
Nie płacze, jest spokojny, sam śpi w łóżeczku, cały czas się uśmiecha. Wszystko go interesuje, rozwija się idealnie. Przewraca na brzuszek i plecki, zaczyna pełzać po podłodze i pięknie siedzi. Jest pod opieką pediatry, neurologa i rehabilitanta, ale to czysta profilaktyka
- dodaje mama chłopczyka.
Nagle przyszedł dzień, który ich spokojne życie wywraca do góry nogami.
Wyszłam na chwilę, a jak wróciłam to leżał na pleckach i wymiotował. Krztusił się. Chwyciłam go na ręce, zadzwoniłam po pomoc do mojej mamy i chwilę później pędziłyśmy już do szpitala
– opowiada pani Karolina.
Początkowo lekarze podejrzewali wodogłowie. Niestety, kontrolny tomograf pokazał, że jest to tylko objaw ogromnego guza. Lekarze nie mogli usunąć go całkowicie, żeby nie uszkodzić mózgu. Okazało się, że to jeden z najzłośliwszych nowotworów – medulloblastoma.
Jedyna szansa na wyleczenie to wyjazd do specjalistycznej kliniki w USA. Leczenie będzie obejmowało operację usunięcia całości guza, chemioterapię oraz przeszczep szpiku. Jednak tu pojawia się ogromny problem - pieniądze. Na operację potrzeba 3,5 miliona złotych, a czas nie jest sprzymierzeńcem dziecka - jeśli pojawią się przerzuty, będzie za późno.
Musimy go ratować! Musimy! Dlatego błagamy wszystkich o wsparcie. Już wiemy, że leczenie Marcelka będzie niezwykle kosztowne, idące w setki tysięcy złotych. Taka będzie cena życia naszego Słońca. Naszego jedynego, wyczekanego dziecka
Dotychczas udało się zebrać ponad 600 tysięcy złotych. Pieniądze można wpłacać na stronie internetowej fundacji "Się pomaga" w zakładce Marcel Samol.