Druga fala koronawirusa sprawiła, że rząd musiał podjąć zdecydowane kroki. Nowe obostrzenia weszły w życie w sobotę i po raz kolejny uderzyły w gastronomię. Restauracje mogą serwować jedzenie tylko w formie na wynos lub z dowozem – podobnie jak wiosną 2020 roku.
Decyzja rządu wywołała oburzenie wśród części poznańskich restauratorów, którzy w niedzielę postanowili protestować na Starym Rynku. Zwracają uwagę na to, że od marca 2020 roku nie są w stanie prowadzić działalności w sposób ciągły oraz generować przychodów umożliwiających przetrwanie.
Wśród protestujących pojawiły się transparenty z hasłami:
„Dajcie żyć, pracować i samodzielnie decydować”
oraz „PiS do garów”.
Branża domaga się m.in. wydłużenia godzin otwarcia lokali, zapewnienia finansowania wynagrodzeń pracowników i zwolnienia z obowiązku opłacania składek ZUS. Jak informuje nasz reporter, zgromadzeni żądają, aby wprowadzić tzw. model szwedzki, w którym lokale gastronomiczne od początku pandemii funkcjonują normalnie.
Ministerstwo Rozwoju pracuje już nad kolejnymi rozwiązaniami antykryzysowymi. W planach są zwolnienie przedsiębiorców ze składek ZUS, świadczenie postojowe oraz mikrodotacja. Pomoc zapowiada także Komisja Europejska – na wsparcie miejsc pracy zagrożonych przez kryzys wywołany pandemią koronawirusa przekaże Polsce ponad 11 mld euro.
Na razie restauracje na pewno będą funkcjonować w ograniczonej formie
przez dwa tygodnie. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział jednak, że
jeśli to nie pomoże w zahamowaniu rozprzestrzeniania się wirusa,
konieczne będą dalsze restrykcje.