Protest branży gastronomicznej w Poznaniu: „kolejne restrykcje to pogrzeb polskiej gastronomii”

Natalia Jankowska 2020-10-25  |  Poznań
UDOSTĘPNIJ:
Protest branży gastronomicznej w Poznaniu: „kolejne restrykcje to pogrzeb polskiej gastronomii” (fot. Piotr Chudziński)
Od soboty lokale gastronomiczne mogą wydawać posiłki tylko na wynos lub z dowozem. W niedzielę przedstawiciele branży protestowali na Starym Rynku w Poznaniu przeciwko kolejnym obostrzeniom. Domagają się m.in. poluzowania restrykcji.

84ae3bd4ae13d17b138fedd91f191d981603446732676.jfif

Czerwona strefa w całej Polsce. Zamknięte lokale gastronomiczne

Druga fala koronawirusa sprawiła, że rząd musiał podjąć zdecydowane kroki. Nowe obostrzenia weszły w życie w sobotę i po raz kolejny uderzyły w gastronomię. Restauracje mogą serwować jedzenie tylko w formie na wynos lub z dowozem – podobnie jak wiosną 2020 roku.

Decyzja rządu wywołała oburzenie wśród części poznańskich restauratorów, którzy w niedzielę postanowili protestować na Starym Rynku. Zwracają uwagę na to, że od marca 2020 roku nie są w stanie prowadzić działalności w sposób ciągły oraz generować przychodów umożliwiających przetrwanie.

Wśród protestujących pojawiły się transparenty z hasłami: „Dajcie żyć, pracować i samodzielnie decydować” oraz „PiS do garów”. Branża domaga się m.in. wydłużenia godzin otwarcia lokali, zapewnienia finansowania wynagrodzeń pracowników i zwolnienia z obowiązku opłacania składek ZUS. Jak informuje nasz reporter, zgromadzeni żądają, aby wprowadzić tzw. model szwedzki, w którym lokale gastronomiczne od początku pandemii funkcjonują normalnie.

Ministerstwo Rozwoju pracuje już nad kolejnymi rozwiązaniami antykryzysowymi. W planach są zwolnienie przedsiębiorców ze składek ZUS, świadczenie postojowe oraz mikrodotacja. Pomoc zapowiada także Komisja Europejska – na wsparcie miejsc pracy zagrożonych przez kryzys wywołany pandemią koronawirusa przekaże Polsce ponad 11 mld euro.

Na razie restauracje na pewno będą funkcjonować w ograniczonej formie przez dwa tygodnie. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział jednak, że jeśli to nie pomoże w zahamowaniu rozprzestrzeniania się wirusa, konieczne będą dalsze restrykcje.