Letnicy boją się, że po ostatnich decyzjach gminnych urzędników dzikie wysypiska w lasach mogą być na porządku dziennym.
Gmina potraktowała nas w tym roku strasznie. Zrezygnowała z odbioru odpadów od właścicieli działek, których jest kilka tysięcy. Wypowiedziała nam umowy, dlatego musimy zawierać je indywidualnie
– mówi właścicielka działki letniskowej Maria Kantorska.
Decyzja wójta i radnych Powidza wywołała bunt letników. Teraz do wyboru mają dwie firmy wywożące śmieci. Jednej za usługę trzeba zapłacić 500 złotych, a drugiej 350 za cały sezon. To znacznie więcej niż letnicy płacili do tej pory.
Stały mieszkaniec gminy Powidz płaci za śmieci 16 złotych miesięcznie, a gdy kompostuje bioodpady, cena za wywóz spada do 14 złotych.
Dlatego się zbuntowaliśmy. Próbowałam rozmawiać. napisałam maila do wójta, żeby się spotkał z trzeba osobami. Zapewnialiśmy, że jesteśmy zaszczepieni i będziemy chcieli porozmawiać o wielu sprawach. Wczoraj dostałam odpowiedź, że nie jest to nie możliwe
– dodaje Kantorska.
Wójt decyzję tłumaczy stratami wysokości prawie 300 tys. złotych, jakie w ubiegłym roku gmina poniosła w związku z odbiorem śmieci od letników.
Zabudowa letniskowa jest rozproszona. Często są to drogi, które są nieutwardzone. [To jest aż] 1300 działek na terenie gminy Powidz. przez co koszty [odbioru odpadów] są o wiele większe, a nie możemy do tego dopłacać
– tłumaczy wójt gminy Powidz Jakub Gwit.
Letnicy nie zgadzają się z argumentacją wójta. Twierdzą, że są gorzej traktowani, bo, jako mieszkańcy innych gmin, w tej nie mają prawa głosu.
Jest to krótkowzroczne myślenie, żeby zbijać kapitał polityczny obniżając ceny mieszkańcom, a podwyższając lotniskowcom. Tak się dzieje od lat, a nie powinno tak być. Niech każdy przejrzy na oczy, bo to jest po prostu śmieszne
– mówi jeden z właścicieli działek.
Problemu nie rozwiązują radni gminni, którzy poparli pomysł, by letnikom wypowiedzieć umowy na odbiór odpadów. Ci reprezentujący opozycję, o sprawie nie chcą rozmawiać.