Lech Majewski/Jacek Malczewski
Osobisty przekaz artysty do artysty to zwieńczenie kilkunastoczęściowej rozmowy, jaką Lech Majewski prowadzi ze zmarłym niemal 100-lat temu Jackiem Malczewskim. Wideoarty to coś więcej niż filmowe odtworzenie malarstwa i jego ożywienie. To dialog artystów, którzy przekonują, że doznanie estetyczne jest drogą ku prawdzie, dobru i pięknu. Kluczowym dziełem dla powstania tej opowieści jest „Melancholia”, gdzie w pracowni malarskiej kłębią się postacie symbolizujące wydarzenia z historii Polski.
Cykl wideoartów składa się z 13 części. Całość tworzy jedną narrację, ale też każda część może być odbierana osobno.
Każda jest pewną wizją Lecha Majewskiego, który interpretuje Malczewskiego, albo pewną interpretacją od I do II wojny światowej aż do współczesności
– zaznacza kurator wystawy Zuzanna Wagner z Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Postacie z obrazów wkraczają w świat zupełnie inny niż ten, w którym umieścił je Malczewski.
Pojawia się supermarket, wątek konsumpcjonizmu, czyli coś, czego nie wiązalibyśmy z malarstwem Jacka Malczewskiego
Wyobraziłem sobie po prostu, gdyby ten tłum wszedłby do supermarketu, jakby się zachowywał i co by się działo. Jaki byłby wpływ na współczesnych, jaki byłoby ich przeżycie w konfrontacji z tymi wydarzeniami
– tłumaczy reżyser i autor wideoartów Lech Majewski.
Poznańskie muzeum pionierem
Kolekcja wideoartów powstała z inspiracji Muzeum Narodowego w Poznaniu. Dzieła Jacka Malczewskiego są wizytówką odnowionej Galerii Sztuki Polskiej.
Chyba po raz pierwszy, a na pewno na taką skalę muzeum stało się wprost mecenasem powstającego dzieła, a właściwie dzieł
– komentuje dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu Tomasz Łęcki.
Wszystko to w warunkach mocno ograniczonego budżetu. Jednak wsparcie z zewnątrz i doświadczenie artysty pozwoliły dokończyć to, co, jako luźna propozycja narodziło się już kilka lat temu. Efekty będzie można oglądać w Muzeum Narodowym w Poznaniu do 26 stycznia przyszłego roku.
Mieszkańcy „przeprowadzą” bibliotekę
W związku z remontem filii biblioteki w Kaliszu konieczne jest przeniesienie książek do innego budynku. Mają w tym pomóc mieszkańcy, którzy będą je przekazywać sobie z rąk do rąk.
CZYTAJ TAKŻE: Chodzili po linie nad Wartą. Niecodzienne widowisko