W Wolsztynie odbyła się mała parada parowozów. Na razie to tylko modele w skali 1 do 10, ale i tak przyciągnęły sporo zwiedzających.
A wszystko dzięki ponaddziesięcioletniej pasji Roberta Bociana. Do swoich modeli wykorzystuje oryginalną dokumentację.
Przygoda się zaczęła od OK-1. Ona nie jest polskim parowozem. Ja właściwie wzoruje się na (...) polskich parowozach. Pierwsza zbudowana była OK’a ze względu na to, że niedaleko (...)jeździła. (...) Zaczęliśmy budowę tego parowozu i tak już zostało
— mówi konstruktor modeli parowozów.
W swojej kolekcji konstruktor ma 18 różnych parowozów. Niektórych modeli już nie zobaczymy na polskich torach. Odwiedzający parowozownię mogli zajrzeć do lokomotyw lub usiąść w wagonach. Wolsztyńska parowozownia nie chce być jedynie placówka muzealną i wciąż się rozwija.
Parowozownia będzie [mogła działać] jako zakład naprawy parowozów. (...) Lada chwila do Wolsztyna przyjeżdżają kutrufy, czyli podnośniki, które będą pozwalały na prowadzenie szerszego zakresu prac, niż prowadzimy dotychczas
— podkreśla dyrektor Parowozowni Wolsztyn Waldemar Ligma.
Dzięki temu łatwiej będzie nie tylko serwisować lokomotywy na miejscu. Dla parowozowni sensem istnienia jest utrzymywanie czynnych parowozów.
Już 19 i 20 sierpnia na pustych torach pojawi się przynajmniej sześć czynnych lokomotyw m.in. z Luksemburga, Belgii, Niemiec, Czech i Polski.